Kiedy pensja nie wystarcza – jak niskie zarobki wpływają na pracowników ochrony
Wiele osób postrzega pracowników ochrony przez pryzmat munduru i władzy, jaką sprawują nad przestrzenią i ludźmi. Niewiele osób zastanawia się jednak, co dzieje się w głowach tych, którzy codziennie stoją na pierwszej linii, często za minimalną krajową. Niskie płace to nie tylko problem finansowy – to też kwestia psychologiczna. Kiedy człowiek czuje, że jego praca jest niedoceniana, rodzi się frustracja, a wraz z nią pokusa nadużyć.
W jednym z warszawskich centrów handlowych ochroniarz przyznał się w anonimowej ankiecie, że czasem przymyka oczy na drobne kradzieże, bo nie opłaca się ryzykować za te pieniądze. To nie usprawiedliwienie, ale symptom głębszego problemu. Badania z zakresu psychologii pracy pokazują, że gdy wynagrodzenie nie pokrywa podstawowych potrzeb, spada nie tylko motywacja, ale i poczucie odpowiedzialności. W ochronie, gdzie granica między dyscypliną a nadużyciem bywa cienka, takie warunki mogą stać się pożywką dla efektu Lucyfera.
Samotność na posterunku – brak wsparcia psychologicznego
Praca w ochronie obarczona jest chronicznym stresem. Konfrontacje, odpowiedzialność za bezpieczeństwo innych, długie godziny w stanie gotowości – to wszystko kumuluje się dzień po dniu. Tymczasem większość firm ochroniarskich nie oferuje żadnej formy wsparcia psychologicznego. Jak masz problem, to sobie radź – takie podejście słyszy wielu pracowników. Tymczasem psychologia od lat ostrzega: chroniczny stres plus brak narzędzi radzenia sobie to prosta droga do wypalenia i moralnej erozji.
Przykład? W zeszłym roku w Trójmieście doszło do głośnej sprawy, gdzie ochroniarz bił bezdomnego mężczyznę. Późniejsze dochodzenie wykazało, że sprawca od miesięcy pracował po 12 godzin dziennie, miał problemy rodzinne i depresję, ale nikt tego nie zauważył. Można oczywiście powiedzieć, że to nie usprawiedliwia przemocy, ale warto zadać pytanie: czy właściwa opieka psychologiczna mogłaby zapobiec tej tragedii?
Od frustracji do nadużycia – jak rodzi się efekt Lucyfera
Efekt Lucyfera – przemiana zwykłego człowieka w sprawcę zła pod wpływem sytuacji – nie następuje z dnia na dzień. To proces, który składa się z wielu elementów. W przypadku pracowników ochrony często zaczyna się od poczucia bycia niedocenianym. Dostaję minimalną krajową, a mam odpowiadać za mienie warte miliony – takie myślenie jest pierwszym krokiem do moralnego rozchwiania. Gdy dodamy do tego brak wsparcia i chroniczne zmęczenie, granice etyczne zaczynają się rozmazywać.
Bardzo wyraźnie widać to w przypadkach tzw. małych nadużyć – nadmiernej agresji słownej, szantażowania petentów czy wymuszania drobnych korzyści. Psychologowie wskazują, że takie zachowania często są próbą odzyskania poczucia kontroli i władzy w sytuacji, gdy pracownik czuje się bezsilny wobec systemu. Paradoksalnie, im gorsze warunki socjalne, tym większa pokusa, by pokazać swoją ważność poprzez nadużywanie uprawnień.
Czy można zapobiec tej transformacji?
Rozwiązania nie są proste, ale istnieją. Po pierwsze – godziwe wynagrodzenie. Gdy pracownik nie musi martwić się o podstawowe potrzeby, ma więcej energii, by skupić się na etycznym wykonywaniu obowiązków. Po drugie – regularne szkolenia nie tylko z zakresu prawa, ale też radzenia sobie ze stresem i emocjami. W końcu po trzecie – dostęp do psychologa, najlepiej takiego, który rozumie specyfikę pracy w ochronie.
Kilka warszawskich firm ochroniarskich wprowadziło w ostatnim roku programy wsparcia psychologicznego i – jak przyznają ich kierownicy – liczba skarg na zachowanie pracowników spadła o prawie 40%. To dowód, że inwestycja w dobrostan psychiczny załogi się opłaca. Bo w końcu chodzi o to, by ludzie w mundurach byli strażnikami bezpieczeństwa, a nie potencjalnymi ofiarami własnych frustracji i systemowych zaniedbań.
Zmiana nie nastąpi z dnia na dzień, ale każdy krok w kierunku poprawy warunków pracy w ochronie to krok dalej od efektu Lucyfera. W końcu nawet najlepsze procedury nie zastąpią zadowolonego i psychicznie stabilnego pracownika. A w tej pracy, być może bardziej niż w jakiejkolwiek innej, zdrowy rozsądek i równowaga emocjonalna są wartością bezcenną.